Ten news jest nieaktywny.
Mo�esz zmieni� jego widoczno�� w panelu administracyjnym strony klubowej.
- autor: mkonczewski7, 2014-09-22 10:56
-
Zespół z Ujścia wygrywa trzecie spotkanie z rzędu i obejmuje fotel lidera.
Po dwóch zwycięstwach na wyjazdach Unia podejmowała zespół z Okonka. Mecz zapowiadał się na niezwykle wyrównany, ponieważ obydwie drużyny dzieliły tylko dwa punkty w tabeli. Jak zwykle Ujścianie podchodzili do meczu znacznie osłabieni - brakowało kontuzjowanych Zawadzkiego, Piechowiaka, Potockiego oraz nieobecnych Marciniaka, braci Maćkowiak i Siemiona. W ostatniej chwili do kadry został włączony Kończewski. Trener znów musiał eksperymentować ze składem. I znowu się udało.
Niemal tradycyjnie jako pierwsi straciliśmy bramkę. Zamieszanie i stagnację w polu karnym po rzucie rożnym wykorzystał napastnik gości. Jak się okazało po ostatnim gwizdku, to było wszystko na co Włókniarza było stać tego dnia. Odpowiedź przyszła prędko. Bardzo dobre dogranie Mazura wykorzystał Błażej Betański. Unia atakowała. Trudne chwile przeżywał sędzia, który raz po raz zmuszony był podejmować kontrowersyjne decyzje, jak to, po której faulowany był Krzysztof Zublewicz. Jeszcze w pierwszej połowie kontuzji doznał Mateusz Wojtyniak, który został zmieniony przez Kończewskiego. Na ławce pozostali już tylko Gierke i... trener Dobosz, który tego dnia musiał wdziać trykot meczowy.
Druga połowa to całkowita dominacja Ujścian. Kto by się jednak tego spodziewał w momencie, gdy przy stanie 1-1 Krzysztof Słoma zmarnował rzut karny? Dosyć prędko okazało się, że tego dnia Unia szła po trzy punkty, jak po swoje. Dobre sytuacje stwarzał Zublewicz i Kończewski. W końcu bramkę z rzutu wolnego zdobył ten pierwszy. Kolejne gole były kwestią czasu. Świetną akcję Mazura wykończył Gidzewicz. 3-1. Ten sam zawodnik wykończył doskonałe podanie kapitana, który w ten sposób zrehabilitował się za przestrzelony karny. Unia mogła zdobyć jeszcze przynajmniej trzy bramki, ale wprowadzony za strzelca dwóch goli Gierke nie był w stanie skutecznie strzelić na bramkę przeciwnika.
Unia wygrała ostatecznie 4-1. Jak się okazało wynik ten zapewnił awans na pierwsze miejsce w tabeli. Nie dość tego. Miejsce to utrzymamy przynajmniej do następnej kolejki - nasi bezpośredni rywale potracili punkty w niedzielę. Kto by się tego spodziewał przed sezonem i wobec takich osłabień, z jakimi borykamy się od początku rundy? Czyżbyśmy byli świadkami tworzenia się najlepszej Unii w historii? Czas teraz na wyjazd do Złotowa. Kolejny trudny rywal, kolejny trudny mecz. Który już z kolei? :-)